Klaus Zernack
1

Tłumaczenie: Jolanta Pawłowska

Nie ulega wątpliwości, że nawet błędny ognik postmodernizmu, który nas dziś otacza, ukazuje wiele problemów historycznych w nowym świetle. Nie wolno nam o tym zapomnieć.

Dla historyków polskich i niemieckich o wiele ważniejsze są jednak skutki historycznego i politycznego przełomu 1989/1990. A to dlatego, że dzięki temu przełomowi historia Polski została zwolniona z funkcji solidaryzowania się z polskim narodem, którą od dawna pełniła. Po raz pierwszy od prawie trzech stuleci Polska może w sposób wolny i suwerenny decydować o swojej drodze politycznej. Do przeszłości należą zarówno poddawanie się interesom możnych sąsiadów na Wschodzie i Zachodzie, jak i konsekwencje otoczenia Polski przez mocarstwa. Historia Polski i stosunków polsko-niemieckich zwraca się obecnie w kierunku europejskiej »normalności«. Historia znowu staje się historią. I liczne tego świadectwa znajdujemy w ostatnim dziesięcioleciu zarówno w dyskusjach wśród polskich historyków, jak i w dyskusjach między historykami polskimi a niemieckimi. Nie należy jednak zapominać o tym, że doświadczenia trzystu lat »negatywnej polityki w stosunku do Polski«, jako podstawa pamięci zbiorowej, mają ciągle – i nadal mieć będą – bardzo duże znaczenie.

Z tego punktu widzenia spróbuję odpowiedzieć na trzy postawione przez redakcję pytania.

Redakcja chciałaby wiedzieć, jaki jest »największy problem« w stosunkach między polskimi a niemieckimi historykami. Widzę go przede wszystkim w asymetrii wzajemnego postrzegania się. Podczas gdy polscy historycy zorientowani są na niemieckojęzyczną historiografię, niemieccy historycy są w znacznym stopniu mało zainteresowani licznymi publikacjami polskimi. W Niemczech polskiego uczą się nadal przede wszystkim nieliczni specjaliści, nawet po przełomie brakuje wśród niemieckich intelektualistów – wyjąwszy nielicznych literatów, naukowców i publicystów – refleksji nad znaczeniem języka i kultury naszego największego wschodniego sąsiada, która mogłaby wywierać wpływ na społeczeństwo. Nawet polityczny projekt »Trójkąta weimarskiego« nie został poparty przez politykę edukacyjną, która korzystnie wpływałaby na znaczenie Polski w oczach jej zachodnich partnerów. Nie tylko mentalne, ale także praktyczne warunki dla zaistnienia takiej sytuacji są nadzwyczaj słabe.

Na szczęście, obraz ten się rozjaśnia, kiedy zwrócimy uwagę na zainteresowania, a także na historyczne i kulturalno-naukowe badania prowadzone przez młodsze pokolenie. Obecnie w Niemczech coraz więcej jest młodych ambitnych historyków, dysponujących wiedzą w zakresie języka i kultury Polski. Dzięki Niemieckiemu Instytutowi Historycznemu w Warszawie, Humanistycznemu Centrum Kultury i Historii Europy Środkowo-Wschodniej w Lipsku oraz zreformowanemu Instytutowi Herdera w Marburgu otrzymują oni znaczne wsparcie i możliwości rozwoju. Realizowane przez te instytucje programy stypendialne i badawcze, które powstają także dzięki własnej inicjatywie młodych naukowców, spotykają się zarówno w Niemczech, jak i w Polsce z żywym odzewem.

Wydaje się, że wśród młodych historyków obu krajów rzeczywiście powstaje »nowa jakość« odbioru »wspólnej historii« (więcej poniżej).

Co bynajmniej nie oznacza, że pozycje starszych historyków nie mają już żadnego znaczenia. Niektóre z nich były przecież zwiastunami przełomu. Inne znowu należy traktować jako spóźnione postawy wobec narodowosocjalistycznej konfrontacji pierwszej połowy XX wieku – wystarczy tu wspomnieć choćby o trwającej do dziś dyskusji poświęconej Prusom.

Redakcja pyta o »przestrzeń metodologiczną«, która zawiera w sobie potencjał innowacyjny. Przestrzeń taka powstaje na różnych poziomach interakcji historycznej i naukowej w ramach jednego narodu, a także w stosunkach bilateralnych i multilateralnych. Skupię się przede wszystkim na poprzednich epokach, historia współczesna i tak zostanie zapewne mocniej zaakcentowana w innych wypowiedziach.

Najbardziej charakterystycznym przykładem jest niezmienna wartość prac wielkiego warszawskiego mediewisty Benedykta Zientary. Choć zmarł on niedawno, w 1983 roku, można odnieść wrażenie, że już wtedy pisał dla nowej epoki. Dla polskich i niemieckich mediewistów zajmujących się Europą Środkowo-Wschodnią stwierdzenia Zientary stały się punktem wyjścia do postawienia kluczowych pytań, które nadal są i będą przedmiotem dyskusji. Najważniejsze z nich (w niejakim uproszczeniu):

a) problem początków państwowości i narodowości we wczesnym średniowieczu,

b) kolonizacja w okresie średniowiecza,

c) pytanie o ziemie zachodnie z punktu widzenia Polski a wschodnie z punktu widzenia Niemiec – jako problem badania historii regionalnej.

Pierwszy z tych tematów był wielokrotnie podejmowany i rozwijany w dyskusjach między polskimi a niemieckimi historykami w roku 2000 z okazji rocznicy zawarcia układu w Gnieźnie. Wielkie znaczenie mają także myśli Gerarda Labudy, na przykład w jego polemice z Johannesem Friedem, dotyczącej pierwszego polskiego króla.

Do drugiego z tematów, średniowiecznej kolonizacji na prawie niemieckim, wielokrotnie nawiązywał Jan Piskorski, czy to we własnych pracach, czy też podpowiadając tematy prac doktorskich lub międzynarodowych dyskusji. Dzięki niemu Szczecin stał się głównym ośrodkiem prowadzącym badania nad tym zagadnieniem.

Wątek ten rozwinął uczeń Zientary, Sławomir Gawlas, stawiając pytanie o przyczyny tak rozbieżnych skutków kolonizacji w Polsce i Niemczech: czemu w Niemczech ich skutkiem było powstanie państwa terytorialnego z licznymi księstwami, a w Polsce – jednolitego państwa w postaci zjednoczonego królestwa. Pytanie brzmi, czy wobec tak wielkich różnic nadal należy podkreślać zgodność poszczególnych etapów i uniwersalność sił rządzących kolonizacją. Trzeci z wielkich tematów zapoczątkowanych przez Zientarę, historia dawnych regionów zachodnich Polski, które potem stały się wschodnimi ziemiami Niemiec, a teraz znów należą do Polski, został najbardziej rozwinięty i stał się nowoczesnym kierunkiem badawczym w Polsce, Niemczech, a w pojedynczych przypadkach także w Anglii i Ameryce. Ten sposób rozumienia regionów wychodzi daleko poza granice średniowiecza – aż do współczesnych i aktualnych problemów, choćby regionów pogranicznych. Wielu młodych naukowców po obu stronach Odry zajmuje się podobnymi zagadnieniami. Piękny i bardzo aktualny przykład możemy zaczerpnąć z »Nadwarciańskiego Rocznika Historyczno-Archiwalnego« (Gorzów Wlkp. 2001).

Powyższe rozważania implikują odpowiedź na trzecie postawione przez redakcję pytanie: pytanie o znaczenie zmiany pokoleń w badaniach nad postrzeganiem stosunków polsko-niemieckich. I na to – już na sam koniec – podamy przykład: dokładne badania Jörga Hackmanna poświęcone Prusom Wschodnim i Zachodnim w pracach polskich i niemieckich historyków regionu (1996) są podstawowym dziełem krytycznej wobec tradycji historiografii, która wyznacza kierunek zacieśniającej się współpracy między polskimi a niemieckimi kolegami. Ten kierunek badawczy uzupełniony zostaje o prace poświęcone niemieckim badaniom historii ziem wschodnich i polskim badaniom historii ziem zachodnich, a także politycznym »uwikłaniom« tych badań. Liczba polsko-niemieckich projektów realizowanych przez średnie i młode pokolenie naukowców, jak to odczuwa przedstawiciel najstarszego pokolenia, rośnie niezwykle szybko. Najwyraźniej świadomość faktu, że historia zachodnich terenów Polski a wschodnich terenów Niemiec dotyczy w równym stopniu obu krajów, nie jest już dziś iluzją. Znowu staje się aktualne zdanie Richarda Roepellsa, wrocławskiego historyka z XIX wieku, który tyle zrobił na swoich seminariach z historii Polski, by przybliżyć do siebie polskich i niemieckich studentów:

»Wiedza nie rozdziela narodów, ona je łączy.«